Dziś jeździłam bardzo długo. Tylko jedna poważniejsza wyjebka- oczywiście- przez żwirek... Na dupę, pewnie będzie siniak bo boli. No i odrobinę pozdzierane wnętrze prawej dłoni i porysowany łokieć, ale to nic wielkiego. Najbardziej boli mnie lewa stopa i udo, namachałam się dzisiaj biedaczkami. Kilkanaście rundek na cmentarz i z powrotem, kilkuminutowa przerwa w bardzo malowniczym miejscu, pełnym bzu i świeżych krzewów, na polnej drodze, na papierosa ;> Ćwiczyłam ollie, poprzeklinałam, próbowałam dalej... Tyle czasu mam już deskę, a wciąż nie umiem porządnie skakać :( No, ale miałam prawie roczną przerwę... Nieważne! Uzbieram forsę, pójdę gdziekolwiek na zarobek, sprzątać, podawać, cokolwiek... i kupię nową deskę, kask, przebiję sobie brew, zrobię tatuaż ;) Zjarana trochę jestem. Potem jeszcze wielkie koło po całym mieście. Cholerne samochody pipczały za mną non stop. Gdzie ja mam jeździć? Na ulicy przynajmniej nie ma przeklętego żwirku! Na osiedle, koło przedszkola, przychodni, apteki, przez główną, środek 'miasta'... :D Jeździć i niczym się nie przejmować. Dotykam wtedy moich bogów. Jak jeżdżę to ich dotykam, a jedząc kaszkę mannę z żurawiną czuję jakbym konsumowała ambrozję :P "KOGO OBCHODZĄ REGUŁY JEŚLI JEST CI DOBRZE?" (Kamikaze girls). No właśnie, po powrocie coś ogarnęłam z polaka i jedząc kaszkę dokończyłam bardzo sympatyczną japońską komedię 'Kamikaze girls', poprawia humor, zdecydowanie, polecam.
Skończyłam, zrobiłam dziesięć pompek, właściwie nie wiem czemu... Tak jakoś, automatycznie.
Wyciągnęłam fajkę i zapaliłam na strychu z zamiarem, po skończeniu, napisania jakiegoś tekstu na konkurs internetowy o wiośnie w górach. Zamiast tego położyłam się na fotelu i puściłam głośno muzę :) Przyszła zaraz mama (śmierdzisz fajkami, sprzątnij pety z balkonu, nie pyskuj, dlaczego tak wrzucasz te ciuchy bez ładu i składu, wyrażaj się, licz się ze słowami, natychmiast wyłącz komputer, teraz chodź do mnie pouczyć się historii dwie godziny... jednym słowem wielkie LOL i Are you, my dear mother, fucking kidding me?!), kazała ściszyć muzykę i wyłączyć kompa, ale powiedziałam, że muszę jeszcze coś ważnego napisać. Dała mi w końcu spokój po nieprawdopodobnie długo trwających minutach krzyków.
Napisałam coś na ten konkurs i zaczęłam pisać tu. I już wystarczy xd nie mam weny, ale za to mam jeszcze jeden filmik z deską, mam nadzieję, że będzie ich więcej :P
Dobranoc, zasrańcy :xx
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz