poniedziałek, 12 maja 2014

Deska!... i gliny na karku ;)


Dzisiaj bardzo szybko bo muszę zmykać już do łóżka ;] Zrobiłam przed chwilą nowy filmik z dzisiejszego wypadu na deskę, zdobycia górki binka, jeździe cmentarnej i glinach na karku xd Ale o tym za momencik. Zacznę od świtu, smutnego, ponurego, deszczowego świtu.
Obudziłam się o 4., tak jak powinnam, budzik na tę porę był nastawiony. Spojrzałam za okno- ciemno, leje, zimno, nie mam chęci, zero chęci, zero energii, nie wstaję na pierwszy w-f. Pojadę godzinę później o 6.55. Zaczniemy lekcje od matmy ;]
I tak zrobiłam. Wstałam kilka minut przed 6., w ekspresowym tempie wzięłam prysznic, zrobiłam makijaż, przygotowałam sobie śniadanie (czasu o połowę mniej na to, co zwykle zajmuje niemal 2h), zdążyłam nawet nakarmić panią Mao xD (nie, nie... o niej nigdy nie zapominam, wsypuję jej karmę tuż po wstaniu). Podwiózł mnie tata na przystanek. Podziękowałam mu, pocałowałam w policzek i życzyłam miłego dnia. Jadę do Sandomierza, w sumie nawet w dobrym humorze, zadowolona. Dużo filmów, dużo jazdy na desce, dużo wiatru i świeżego zapachu deszczu- wyzwolenie i spełnienie :) Weekend był udany. Jazda się ciągnie, słucham muzyki, obserwuję szybko znikające i zastępowane przez nowe obrazy i urocze wizje natury za oknem. Ludzie wchodzą i wychodzą. Więcej wchodzi, bus się zapełnia, staje się duszno, kwaśno, nieprzyjemnie. Tylko jednego pana obecność w busie mnie ucieszyła- staruszka z twarzą zaoraną zmarszczkami, starczą mądrością i doświadczeniem życiowym :) Pachniał cynamonem, niech go za to niebiosa uwielbiają i wychwalają! Na miejscu, pod bramą, byłam kilka minut po 8. I tak poważnie się spóźnię, wszystko mi jedno. Tak czy tak... jakoś się przez to życie przebrnie, a czy inni nas docenią... kogo to obchodzi? jakie to ma znaczenie wobec wielkiej nieznajomej światów alternatywnych, naszych poprzednich i przyszłych wcieleń? Nie przejmujmy się niczym, ale nie ograniczajmy wolności innych- takie motto może być. To jest uczciwe. Stoję za pewną panią przed kioskiem, która nie potrafi zdecydować się jaki plakat Jana Pawła II wybrać. No trudno... pośpieszyłam ją, puściła mnie, kupiłam miętowe gumy i ruszyłam w stronę szkoły. Zapaliłam jeszcze i w tak zwany 'kwadrans akademicki' się zmieściłam. Matma- nudy. Przerwa- Shizu ma dużo do opowiedzenia. Polski- 3 ze sprawdzianu ze średniowiecza, treny i renesansowi publicyści, irenizm itd... W głównej mierze dyskutowanie na temat wycieczki xd. Angielski- sprawdzian, nie najlepiej mi poszedł. Religia- zastępstwo z panią bibliotekarką, całą godzinę ze Shizu oglądałyśmy moje filmiki i jadłyśmy surimi, pomidorki, wszystko generalnie co miałam w pudełku, dla mnie plus herbata czerwona ^^. Chemia... nie pamiętam... coś o glebie? Tak. I 'FeSio' XD Z francuskiego wszystkie chcą zwiać, a ja zostawiłam gdzieś parasolkę... Znalazłam ją w klasie anglistycznej ;d Spoko, nie należy do mnie, więc trzeba odzyskać. Przed szkołą zaczekałam na koleżankę, ubrałam się, założyłam swą cudowną, magiczną, żulerską czapeczkę, schowałam do kieszonki fajeczkę i razem z Julą poszłyśmy przez Starówkę do telegrafa. Chciała coś sobie kupić, a mnie dało to okazję do odkrycia taniego prezentu dla mamy na imieniny XD Krówka opatowska XXL XD Kupię ze dwie albo trzy, do tego jakieś owoce w czekoladzie, ładny kwiat, najpewniej pachnącą herbacianą różę i styknie. Nawet sobie przypomnienie na czwartek ustawiłam. Zdążyłam na busa 12.50, niewiele ludzi, dogodne miejsce zajęłam i ruszyłam. Przyjazd, powrót, przyjazd, powrót... Denna rutyna, ale przy dźwiękach mojej muzy odrobinę ożywa :P Kupię sobie zdrapkę za 1zł... Myślę, gdy przejeżdżamy przez most. No i poszłam. (JU-ON demonka od szyi w górę, od szyi w dół połączenie Cyndi Lauper z Tonym Hawkiem XDD) Skater! Skater girl! :D Maszyna nie działa- mówi pani w kolporterze. Jasne... No dobra, może to znak, że nie powinnam dziś w nic grać o kasę, bo pewnie nic bym nie wygrała ;] Powiedziałam to, zaśmiałyśmy się obie, wyszła i ruszyłam w stronę domu. Zatrzymałam się jeszcze przed kioskiem koło przystanku żeby obejrzeć prasę i wtedy podbiegła do mnie koleżanka z gimnazjum z zapytaniem czy nie sprzedają mi tutaj fajek, bo ma kasę, ale jej nikt nie sprzeda. Odpowiedziałam, że mi też nie. Odprowadziła mnie pod dom, pogadałyśmy sobie jak to nam się teraz układa ze szkołą, dojeżdżaniem itp. i pożegnałyśmy się :) W domu jest tylko tata. Zanoszę plecak na górę, chcę się przebrać, ale on woła na zupę pomidorową z ryżem. Trochę zjadłam, zjadłam też trochę warzyw chińskich (boże, genialne... wyśmienitość ^^). Potem na górę z wielką uwagą (nigdy tak dokładnie... o.o, zadziwiam samą siebie!) odrobiłam lekcje z polskiego, przeczytałam o trenach, o idei (i jej różnych definicjach różnych filozofów i jednej ogólnej, uproszczonej), o Idaho (przy okazji, Thelma i Louise, stany! :D), idee fixe, racjonalizacji (zawsze tak mam gdy wezmę do ręki encyklopedię, po drodze do właściwego hasła wynajdę setki innych interesujących), i wielu... innych ;D No i Andrzej Frycz Modrzewski z tym jego irenizmem. Nieciekawe, ale do przełknięcia, w sumie... Długo nad tym siedziałam, mniej więcej 1,5-2h, a to były tylko cztery zadania plus krótki tekst do przeczytania! Napisał Borys, zadzwoniłam do niego, umówiłyśmy się na ok. 18.30 na deskę, oglądanie zdjęć i filmików i nagrywanie filmików! (o 18. czas na kaszkę i 'Kawę i papierosy' krt. 7/10, ameryk. xd) :D Zajebiście! Właśnie dziś, najpierw niepewnie i ze strachem, w kościach, w mięśniach, silne uczucie, że za moment będzie ostra wyjebka, że stracę równowagę, ale za następnymi razami już lepiej- grunt do porządnie ugiąć nogi w kolanach ;D I zrobiłam już właśnie stamtąd filmik! :D Ale zanim jeszcze spotkałam się z Nati, zadzwoniłam do babuni, porozmawiałam o jej gojącej się ręce (miała złamaną, w gipsie)- beznadziejna służba zdrowia polska- porozmawiałam też i podowcipkowałam z dziadziem :) ;potem włączyłam kompa, zgrałam filmik na pena, narysowałam coś w paincie, sprawdziłam fejsa i ruszyłam już w trasę... Bogowie... Nigdy nie przestanę powtarzać jak wspaniale jest jeździć na desce po deszczu, gdy już wszystko niemal obeschło, ale ten orzeźwiający zapach i wietrzyk wciąż pozostał nisko, blisko nas w atmosferze... KOCHAM TO! I niczego, ani nikogo na świecie nie kocham chyba bardziej ;) 
Więc dojechałam na osiedle, zadzwoniłam domofonem, weszłam na drugie piętro, przywitałam się z Aresem, Borysem i jej mamą, ruszyłyśmy do jej pokoju, pośmiałyśmy się oglądając moje filmiki, jej zdjęcia i filmiki na yt :D A potem znów w trasę... Pod przedszkolem, na osiedlu, koło przychodni... pamiętna górka binka, koło oczyszczalni... Nieziemsko :) No, ale ponieważ nasza Nati koniecznie musi obejrzeć kolejny odcinek Barw szczęścia w TV, po 20. żegnamy się, 'odprowadzam' ją na desce, a sama dalej zamierzam jeździć :) I... zaczynają się wkrótce kłopoty... Policja koło kościoła. Zatrzymali mnie, choć próbowałam im umknąć, uznałam, że lepiej będzie jak jednak podjadę i pogadam, załagodzę, zagadam, wymówię się ;] Tak zrobiłam. Nie spisali mnie XD Skończyło się na ostrzeżeniu i pouczeniach... Niemądrzy, doprawdy niemądrzy dorośli... Nieprawe gliny... ;] to dla was:
 ... XD Powiedział mi policjant ze słodką tuszą, że może stać mi się krzywda, że nie wolno jeździć na głównej... takiej ładnej dziewuszce jakby podrasowała maska auta twarz... byłoby nam przykro :( Podzielam wasz smutek, obawy, lęk... dziękuję za troskę. Ale jestem uważną dziewczynką, no nie? :) Poza tym, gdzie mam u nas w miasteczku jeździć? Więcej krzywdy sobie zrobię jak pójdę na plac pełen żwirku! No dobra, kompromis- nie spiszemy cię, nie poskarżymy rodzicom (no przecież... wszyscy się tu znają i... nie kochają), Wielkie Nieba! Chwała wam, wielkie dzięki panowie! -.- XD. Mogę jeździć na szosie przy cmentarzu i tam też się później, rzecz jasna, udałam. Życzyłam im nawet (chyba szczerze... gdy mam deskę w ręce kocham wszystkich ludzi, bez niej tylko staję się taka paskudna i niemiła ;]) miłej służby, czy coś... xd Pojechałam w stronę cmentarza. Dwa kilometry... i znalazłam się spory kawałek od domu, za cmentarzem, ciemnieje, słońce już zaszło, wyszedł pan księżyc... wszystko wygląda tak mrocznie olśniewającą i zachwycająco.... Słychać cykady, polna droga, opustoszałe miejsce tylko dla mnie i nieboszczyków... Zapaliłam słuchając znowu piosenki od Shizu na skrzyżowaniu polnych dróg. Wracając na desce nagrywałam się i opowiadałam, dosyć głośno o swojej przygodzie z policją... a tu okazało się, że panowie za mną pojechali na cmentarz! Długo mnie nie było, nie wyjeżdżałam, uruchomiłam w ich sercach troskliwość ^^ Słodko, słodziutko. Mam obawy czy nie słyszeli tego co mówiłam, ale przecież... nieważne! ;] Wróciłam do domu, na desce, po chodniku nierównym -.- (dziś już nie będę ryzykować...), przygotowałam sobie ciuchy, zrobiłam ten filmik i zaczęłam pisać... i już 23.11, muszę iść spać, choć jutro znów na 8. jadę ;] Czyli znów akademickie spóźnienie XD Zmywam się, mili buntownicy,  
niech was aniołowie trzymają w swej opiece ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz