Postawmy Sumire w ciemnym miejscu. Niechże ma ona przypadkowo mój wygląd. Podarujmy jej Tajemnice. Posiadanie tajemnic jest bardzo ważne, to bardzo ważne by je mieć. Stoi. Na razie jedyną jej własnością są tajemnice i mój wygląd.
Tym ciemnym miejscem, który unosi ciężar Sumire jest mój pokój. Milczący, ciepły, dziko transgresywny, mroczny pokój. Barokowo ozdobiona i wypełniona przestrzeń realnej pustki, granicznie hermetycznej samotności.
Rozwój duszy Sumire przebiega bardzo niespokojnie, niepewna, mglista, przenikliwa materia wierci się rozgniatając galaretowate narządy wewnętrzne, opada przynosząc oniryczną ulgę, ześlizguje się ciskając w świeży umysł dziewczyny ekstatyczną rozkosz.
Opada, wierci i ześlizguje się, tak jak wszystko.
Tragizm całej sytuacji polega na tym, że nikt procesu kształtowania ten ziemskiej dziewczyny nie obserwuje. Okropne.
Podczas gdy ona każdym ze swych gumowych fragmentów czepia się najbliższych atomów powietrza, stygnie przygotowany dla niej specjalnie wywar i suchy papieros.
Za chwilę spożyje swoją ambrozję, jeszcze moment, niech nabierze więcej świadomości. Nie będzie mi dane dowiedzieć się, ujrzeć raczej, w jaki sposób ta krystaliczna kobieta porusza się, spogląda, z jak poruszającą subtelnością wykorzystuje pozostałe zmysły.
Jedyne co wiem, mam pewność, to to, co ona będzie robić po transformacji.
Chwyci kubek z wywarem herbaty jaśminowej z imbirem i wódką, upije finezyjnie jeden łyk, otworzy "Panią Dalloway" , odkryje istotę swej egzystencji w pierwszym zdaniu, niemal grzesznie zachwycona, zapali papierosa.
Boginie uniosą ją w mrok nocnego nieba, będzie czerpać niesłychaną przyjemność seksualną ze swoich czynów, potem zaśnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz