wtorek, 5 lutego 2013

Mrs. Sininen

 


Serwus Internauto! Postanowiłam pisać do Ciebie w liczbie pojedynczej bez powodu ;]
Wczoraj nie zamieściłam wpisu z uwagi na odwieczny (czyt. wczorajszy) brak czasu. Jendakże i dziś wypowiedź ma będzie niedługa. Więc, co wydarzyło się dzisiaj?
4 luty, 2013r.
Poniedziałek. Kolejny po poprzednim pierwszy dzień tygodnia roboczego. Na 8.00 do szkoły, chemia i wspomnienia pierożków z farszem- płodem... Żeby to zrozumieć należy obejrzeć film "Dumplings"- pierożki, hongkońskiego reżysera. Gdy założę stronkę z recenzjami znajdziesz tam opis i tego filmu. Chemia- na luzie, jak zawsze. Zadanie, testy egzaminacyjne, oceny z kartkówki i pracy na lekcji (5, 6;d)... Nic nowego- boringu! Polski!- czytałam swoją rozprawkę (6), pani oddała podania (6) ;] Kurczę... nie mam dziś za grosz weny i chęci ubarwiania opisów, wypalenie po dniach kilku ;/ W-f: angielski, pierożki, próba wymyślenia ciekawej historii... Po wuefie- I love you all! Bzdety, półświadomości, puste myśli, bezwartościowe spojrzenia (i jak, na litość boską, możesz się Czytelniku domyślić o co mi chodzi...).Angielski- pogaduchy, kartkówka, kawaii sensei (słodka nauczycielka ;p), turystyka i kaput- zwolniłam się z powodu 'bólu brzucha'! Fantastiche! Moo! Usagi-chan! Tonikaku, z dziarską minką, go ahead! Do domciu- słowem. Tadaima! Kilka zdań tłumaczących, porządne śniadanie i ruszamy do miasta z bratem. Chodziło mi o skierowanie na badanie krwi i książkę o bitwie pod Monte Cassino- trzeba się zacząć uczyć... Wszystko zdobyłam :] W ośrodku zdrowia jest miło, można się napić wody, popatrzeć na pływające w ograniczonej wielce wodnej przestrzeni rybki i- co pewnie najważniejsze- pooglądać sobie TV. Ludzi było niewielu- dzięki bogom i wszystkim pluszakom! Szybki wpad- whats your name? spisanie danych, skierowanie i możemy zmykać. Then do apteki- tam też się napiłam, przekartkowałam magazyn 'Moda na zdrowie' i to wszystko. Z pustką w głowie do biblioteki, spożywczaka, chemicznego, papierniczego i powrót. Po drodze oczywiście, bo pluszaki działają tylko gdy się im chce, spotkałam dwie nauczycielki... Doskonale! Będąc już w domu- wybieramy horror na dziś! No tak szukałam z bratem jakiejś nieźle się zapowiadającej produkcji azjatyckiej na ostatni wieczór. Znaleźliśmy "Jasia i Małgosię"- koreański, tyle że niepewnym jest to czy obejrzymy. W końcu mama ustaliła pewne zasady, które oglądając byśmy złamali... Co za katastrofa... Na wyspę łowić ryby w akwenie bez ryb! Mogłam to cudowniej wykorzystać, ale do cholery jestem ograniczona zewsząd!
Prawda jest taka, że wracam po dniowej przerwie i nie pamiętam już co się wczoraj działo;p
Odpuszczę sobie i tak nie mam czasu- piękne usprawiedliwienie w każdych okolicznościach, God bless you. Ach tyle się dzieje, a tak mało czasu by to opisać. Miłości, ucieczki myśli, zgrabna postawa fałszywa, ile my posiadamy masek i jak często je wymieniamy?
Dla Ciebie Czytelniku wiersz podczas którego pisania na pewno wewnętrznie rozdzierały mnie jakieś obecnie nienazwane i zapomniane emocje- pluszaku przeszłości! kochaj mnie i o mnie pamiętaj!

 Przyzwyczajenie
Przedstaw treść swych myśli za pomocą gestów
Zrób to czego bogowie nie potrafią
Wyraź siebie szybko, a potem w 
przekonaniu o braku akceptacji
ucieknij pod zasłoną nocnej Ciszy  
To będzie Twoja brzytwa
Brzytwa, której się złapiesz
Chroniąc się przed
utopieniem w przeklętej monotonii
Codzienności
patrzenia w oczy
niezmiennie w zachwycie,
ale coraz bliżej ku znużeniu
Przechodząc przez Twój próg
będę pełna współczucia
z lekkim uśmiechem zacisnę pętlę,
pod zasłoną nocy...

Wiesz... przepisując to słuchałam tego utworu Cher...:
i przypomniałam sobie co czułam pisząc wiersz "Przyzwyczajenie"... Tytuł jest mylący choć i o tym utwór jest, ale nie przede wszystkim. Głównym tematem jest Samotność, Cisza, przekonanie o związanym ze swą Innością, Indywidualnością, brakiem akceptacji społeczeństwa. Cher śpiewa w piosence: "Znalazłam już kogoś, kto zabierze ten serca ból, kto zażegna mą samotność...". Jakiś czas temu, gdy pisałam ten wiersz, trwałam w smutku, przygnębieniu... odosobnieniu, jak wówczas sądziłam mającym być już wiecznym, dozgonnym. Depresja... Już nieistniejąca, wygnana ;] Wzięło mi się na wspomnienia złych chwil... Spójrz na ten obraz, czy nie jest intrygujący..? Prawdę pisząc nie trudziłam się (póki co!) z jego interpretacją, jednak myślę, że jest jej warty i to takiej na stówę, dogłębnej z niebanalnymi wnioskami. Autorem jest Zdzisław Beksiński, którego twórczości poznawaniem, przyznać się należy, zajęłam się dopiero po przeczytaniu informacji, iż został, ten niesamowity Artysta, zamordowany we własnym mieszkaniu przez jakiegoś swego młodocianego pracownika... Potworność! Jego obrazy, to co przedstawiają jest naprawdę 'wielowymiarowe' (mam nadzieję, że to określenie się nadaje, nie jest specjalistką), takie mroczne, ciemną stronę czegoś przedstawiające, co tam będę pisać skoro nie mam czasu* ;p Zobacz sam: http://zdzislawbeksinski.prv.pl/
Oto dzieło, o którym pisałam:



Fascynujące nieprawdaż Czytelniku? Myślę, że o ile znajdę Czas (kochanie gdzie się schowałeś?!) wydrukuję go sobie i jutro na lekcjach będę sobie pomału analizować każdy szczegół i wyrabiać własną owego dzieła interpretację!

Ach! Właśnie (ponieważ mam składankę) leci t.A.T.u- gitezowy hit- Nas nie dogoniat! Od razu palce prędzej pracują na klawiaturze, uśmiech złowieszczy pojawia się na twarzy i budzi z długiego snu iskierka buntu, tuż po zakończeniu nuty znów w sen zapadająca ;]

Tak niewiele chwil, taka późna godzina, tyle możliwości! No właśnie! Im więcej możliwości na jego wykorzystanie tym więcej czasu powinno być! Tymczasem od zarania (przynajmniej od kiedy tak to sobie nazwali) doba trwa 24h, my na nic nigdy nie mamy czasu :[   Co rzecze na ten temat Virginia Woolf? Coś totalnie zaskakującego! Read
" Czas ciąży ludziom swym nadmiarem"

Jestem pewna, że bohaterami tego krótkiego stwierdzania Virginii są ludzie olbrzymio leniwi... Świadomość ile można zrobić w ciągu dnia (jeśli nie chodzi się do szkoły;p) przygniata ich i nie robią NIC.

Każdy z moich dni nie jest pełny, nigdy nie zrobie wszystkiego co zrobić zaplanowałam- przykładowo dzisiaj miałam uczyć się japońskiego, angielskie słówka powtarzać, zacząć czytać o bitwie pod Monte Cassino, skończyć film "Jaś i Małgosia" (horror koreański), obejrzeć Kropkę nad i- ale nici z tego ;/ Miałam też sporządzić nowego posta zawierającego opis dnia dzisiejszego (tj. 5 luty-wtorek) ale to marzenie ściętej głowy. Hahaha! :D Zabawne to! Cóż... pełna nadziei myśląc o dniu jutrzejszym żegnam się z Tobą schematycznie, bo po japońsku ;]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz